Najnowsze wpisy, strona 5


lut 04 2004 spotkanie
Komentarze: 10

wracajac dzis lekko podpita z baru ....spotkalam ....johna!!!!! no nie...tylko mi sie moga zdarzac takie zbiegi okolicznosci.....stanelam jak wryta....poszlismy do mnie.....pogadalismy troche...no coz...zal mi tego czlowieka....zakochal sie...zakochal sie w dziewczynie poznanej w internecie a dlaczego mi go zal? bo wpieprza sie w znow w chore zwiazki....john ma niemale problemy ze soba....zeby wyjsc na prosta potrzebuje kobiety stabilnej emocjonalnie ktora moglaby mu pomoc spojrzec na swiat taki jakim jest a nie takim jaki on sobie wymyslil...ta kobieta ma jeszcze wieksze problemy niz on i ja razem wzieci....nie moge mu pomoc....bo co ja w takiej sytuacji moge? nic....chcialabym zeby byl szczesliwy ale teraz ja dla siebie jestem najwazniejsza i niechce juz cierpiec dlatego taki smutek o przyszlosc johna jest bardzo wygodny.....a co do bolu...to nie ma go ...nie cierpie z powodu jego nowej milosci...wiem ze ja chce sobie inaczej zycie ulozyc i jednoczesnie nie zaluje dni spedzonych z nim ...wiele mnie to nauczylo choc przykro mi teraz stwierdzac ze jednak przedewszystkim tego zeby uniakac takich facetow...a zycie  toczy sie dalej...i moje i jego....tylko czasem przychodzi mi na mysl ze kiedys to bylo nie do pomyslenia......... 

tarcza_przed_zlem : :
lut 03 2004 bez zobowiazan
Komentarze: 5

Taka mnie reflexia naszla ze sex bez zobowiązań jest jednak w pewien sposób bolesny chyba chodzi w tym o brak pewności czym to tak naprawde jest…znam już to uczucie wiem ze minie za pare dni ….ale tym razem jest to jednak cos innego czyms się rozni choc jeszcze tej roznicy sprecyzowac nie potrafie

Pozatym dzwoniłam do johna żeby mu złożyć zyczenia urodzinowe….mateusz mi przypomniał ze to dzis….nie pamiętałam…..troche się zdziwil ze dzwonie zaproponowal ze jutro wpadnie po plyty i żeby pogadac powiedzialm ze to nie jest dobry pomysl a plyty mu przekaze przez kogos…powiedział ze nie musze się spieszyc…wiec chce poprostu pogadac nie chce tego bo wiem na czym to ma polegac….gadal ze s która nieopacznie mu powiedziała ze ze mna ostatnio jest ciezko a ja nie chce jego litości i nie chce tez wysłuchiwać co u niego słychać……po prostu…….. zreszta ciezko ze mna było a teraz jest już coraz lepiej …..i będzie jeszcze lepiej:))

I nastepna sprawa…..jakis przelom we mnie nastąpił ….tak mysle przynajmniej mianowicie chodzi o podejście do facetow…..john kochal mnie bardzo mocno czulam się pewnie ale jednoczesnie ze tak powiem bezkarnie wobec niego mysle ze to było tez przyczyna wielu konfliktow miedzy nami teraz pociągają mnie faceci o których których jakis sposób musze zabiegac oczywiście bez przesady na pewno nie będę się nikomu narzucac ani latac za zadnym facetem ale mam już dosyc tej miłości bezwarunkowj mysle ze związek z człowiekiem który kochal by mnie zdrowo i umiarkowanie wiele moglby mnie nauczyc ….majac tego świadomość zaczynam się lekko rozglądać:))

tarcza_przed_zlem : :
lut 02 2004 i znow ja
Komentarze: 2

spac spac spac....dawno nie mialm takiego  maratoniku imprezowo pijackiego w dodatku bez zadnych wspomagaczy pelen pozytyw ciekawe doswiadczenia i totalne zapomnienie o tym co gnebilo mnie jeszcze pare dni temu....a tymczasem ide spac bo mam juz zaburzenia widzenia ....swoja droga tez ciekawa sprawa patrze sobie w monitor a katem oka  widze ze sterta ksiazek przechyla sie do krawedzi biurka....:/// kobranocka 

tarcza_przed_zlem : :
sty 27 2004 koniec
Komentarze: 4

bloga  

 sama siebie zjadlam...przepraszam wszystkich znajomych i nieznajomych ....przez blizej nieokreslony czas  bede nieuchwytna ....tako w necie jak i na ziemi .....

tarcza_przed_zlem : :
sty 26 2004 exhibicjonistyczna notka powraca w wielkim...
Komentarze: 1

to notka ktora dodalam jakis czas temu ...potem ja usunelam ze wzgledu na to ze uznalam ja za zbyt szczera i z uwagi na czlowieka ktorego wypowiedz mnie zranila poniewaz to notka w ktorej naprawde pisze o rzeczach bolesnych i waznych dla mnie a kolega niedosc ze zrozumial ja opacznie to chyba niepotrafil uszanowac tego ze wiele mnie kosztowalo napisanie i umieszczenie jej tu....bardzo prosze o niedodawanie komentarzy co do ktorych macie podejrzenia ze mogly by mnie w jakis sposob zabolec bo kiedy czlowiek tak bardzo wywleka siebie i swoja psychike  przed rozwrzeszczany tlum  czytajacych bloga to jest wtedy bardzo podatny  na wszelka negatywna energie zwrocona w jego kierunku na skutek tego wywleczenia....a zamieszczam ja po to bo naprawde bardzo chce pokazac jaka jestem i jak czuje naprawde  wierze ze to zrozumiecie....

P>Masakra dzien....Dwoje ludzi dzis cierpialo i pewnie cierpi nadal...z mojego powodu cierpia..... ale w obu przypadkach wiem ze nie mialam innego wyjscia i nie moglam postapic inaczej....wlasciwie to moglam ale bylaby to dla mnie meczarnia...boje sie ze to egoizm choc racjonalizujac znajduje usprawiedliwiajace mnie argumenty...chyba nie da sie zyc tak zeby nie ranic innych. Dwa zupelnie odrebne przypadki a jednak watek przewodni ten sam....ja poprostu mam szczescie do facetow z wielkim glodem milosci i zagubionych w sobie...dlatego tak bardzo tesknie za czlowiekiem ktory nie mialby tego chorego symptomu jednoczesnie obawiam sie czy potrafie takiego kochac...faceci z tym glodem maja to do siebie ze kochaja bardzo bardzo mocno.... to nie jest zdrowa milosc ale jest pewna a we mnie jest wielki strach przed porzuceniem dlatego prawdopodobnie podswiadomie przyciagam do siebie tych chorych. Ma to pewnie zwiazek z dziecinstwem...symboliczne odrzucenie przez matke przebiegalo u mnie dosc burzliwie...kazdy musi to przejsc ale zazwyczaj przechodzi przez to w wieku dojrzalym i nie tak radykalnie....ja tych porzucen mialam bardzo wiele....moja matka jest osoba ktora naprawde bardzo mnie kocha i szczerze w to wierze...zawsze byla dla mnie bardzo wazna....od dziecinstwa bylam od niej uzalezniona (co tez zdrowe nie bylo)... miala jednak pewna przypadlosc od czasu do czasu chorowala i choruje do tej pory na depresje co zreszta pewnie po niej odziedziczylam biorac pod uwage fakt ze moja babcia miala ten sam problem nawiasem mowiac postanowilem przerwac to bledne kolo w mojej rodzinie i chyba to sklonilo mnie do pozadnego wziecia sie za psychologie i leczenie...wiem ze wszystko w moich rekach i wiem ze juz odnosze sukcesy...ale nie o tym chcialam mowic w kazdym razie kiedy bylam zupelnym dzieckiem te jej ataki na mnie nie odzialywaly starala sie mnie bardzo chronic bylam ukochanym dzieckiem i jedynym chyba czlowiekiem ktore jak utrzymywala rozumialo ja w tym trudnym okresie....ale ja zaczelam rosnac i w pewnym momecie przestalam byc tym calkowicie zaleznym od niej malenstwem i sama zaczelam zauwazac ze mama postepuje zle w stosunku do otoczenia kiedy ma "ten stan" wtedy ochrona sie skonczyla....wtedy juz nie moglam liczyc na nic kiedy ona dostawala napadu bylam tak samo traktowana jak reszta ludzi.. bywalam wtedy totalnie zagubiona bo jak takie male dziecko moze zrozumiec depresje czlowieka ktory do tej pory byl bogiem ...dla mnie to znaczylo ze ona mnie juz nie kocha....tylko tyle potrafilam zrozumiec...w jednej chwili bylo cudownie a w drugiej czulam tylko nienawisc z jej strony....bo ona wtedy nienawidzila wszystkich ludzi nikt nie mial dla niej znaczenia tylko ona i jej stan...ja wiem co ona czula potrafie wiec to zrozumiec i wybaczyc...znam to z autopsji....ale ja wiem ze tego niechce i dlatego sie lecze i pracuje nad soba dlatego chce sie ciagle zmieniac i ulepszac...po to zeby nigdy nie ranic ludzi ktorych kocham tak jak ona to robila ....poprostu nie potrafilabym zyc z taka swiadomoscia....ale wracajac do tematu...sadze ze stad u mnie teraz lek przed odrzuceniem przez czlowieka ktory mnie kocha i chec milosci absolutnej .....chce kiedys zbudowac zdrowy zwiazek ale nie wiem czy odwaze sie pokochac zdrowego czlowieka .... pierwszy krok to samoswiadomosc......robie co moge.....czy robie to dobrze???

ps...nie wiem czy nie za bardzo sie otwieram...ale juz postanowilam...dodam ta notke bo moj adres maja tylko ludzie ktorym ufam i wiem ze mnie zrozumieja...mimo to waham sie bo nie wiem czy dobre jest takie calkowite odkrywanie sibie wlasciwie przed wszystkimi....taka juz jestem....napisalam wiec ja dodam mam cos takiego w swojej naturze jak ogromne pragnienie szczerosci ta szczerosc zawsze mi pomagala ale przez cale zycie ludzie mi powtarzaja ze sie na niej przejade....a pieprzyc ludzi macie czytajcie i komentujcie...albo i nie

tarcza_przed_zlem : :