lut 04 2004

spotkanie


Komentarze: 10

wracajac dzis lekko podpita z baru ....spotkalam ....johna!!!!! no nie...tylko mi sie moga zdarzac takie zbiegi okolicznosci.....stanelam jak wryta....poszlismy do mnie.....pogadalismy troche...no coz...zal mi tego czlowieka....zakochal sie...zakochal sie w dziewczynie poznanej w internecie a dlaczego mi go zal? bo wpieprza sie w znow w chore zwiazki....john ma niemale problemy ze soba....zeby wyjsc na prosta potrzebuje kobiety stabilnej emocjonalnie ktora moglaby mu pomoc spojrzec na swiat taki jakim jest a nie takim jaki on sobie wymyslil...ta kobieta ma jeszcze wieksze problemy niz on i ja razem wzieci....nie moge mu pomoc....bo co ja w takiej sytuacji moge? nic....chcialabym zeby byl szczesliwy ale teraz ja dla siebie jestem najwazniejsza i niechce juz cierpiec dlatego taki smutek o przyszlosc johna jest bardzo wygodny.....a co do bolu...to nie ma go ...nie cierpie z powodu jego nowej milosci...wiem ze ja chce sobie inaczej zycie ulozyc i jednoczesnie nie zaluje dni spedzonych z nim ...wiele mnie to nauczylo choc przykro mi teraz stwierdzac ze jednak przedewszystkim tego zeby uniakac takich facetow...a zycie  toczy sie dalej...i moje i jego....tylko czasem przychodzi mi na mysl ze kiedys to bylo nie do pomyslenia......... 

tarcza_przed_zlem : :
Swider
07 lutego 2004, 12:49
Ciesze sie, że nie boli Cię już myśl o Johnie. Naprawdę się cieszę :) W ogóle tak pozytywnie jest od niedawna, nieprawdaż? :) Fajnie :) :) Cieszę się.. razem z Tobą :):*
Mateusz----->Magda
06 lutego 2004, 18:42
:)
magda----->mateusz
06 lutego 2004, 15:12
tak szybko to on sie znowu nie rozpadl...przeszlo dwa lata sie miotalismy... dzieki wielkie za jakis komentarz w koncu:)))****
Mateusz
06 lutego 2004, 13:21
Oj sprawy zbyt trudne dla mnie żebym mógł je skomentować. Ale i ciebie i Johna bardzo dobrze znam, tak naprawdę wiedziałem od samego początku że ten związek szybko się rozpadnie. Myślę że Gdybyś mogła cofnąć czas, zrobiła byś to. Ale pamiętaj ze doświadczenia w życiu są potrzebne. Nie żałuj ani jednej chwili.
06 lutego 2004, 13:14
Te miłe chwile uskrzydlenia czynią mnie czasem niepoprawnym zwolennikiem Carpe Diem. Cieszę się tymi drobnymi momentami uniesień, które dają tyle radości. Jestem pod tym względem człowiekiem podobnym do Johna. Czy źle mi z tym? czasem tak ... czasem nie. Są smutki ... i są zmartwienia, czyniące nasz żywot rozmaitym. Fakt faktem takie momenty nie wpływają dobrze na przyszłość... dobrze jest mieć tego świadomość... i z takim podejściem wyłonić wszystkie pozytywy i negatywy z tego płynące. Zauroczenie, słabostka odstawiająca w cień wszelkie inne problemy... dostarczające chwilowo niesamowitych wrażeń.. uwielbiam to ... jest mi z tym dobrze :) z drugiej strony perpektywicznie patrząc nie czyniąca życia słodkim, przepełnionym harmonią. Tym samym powoduje wewnętrzną kłótnie między rozumem a wrażliwą naturą... Pełne uświadomienie ... pozwalające uatrakcyjnić sobie życie
anat
06 lutego 2004, 09:58
hmm...:] odbieram CIę jako osobę pozytywną, lae to jeszcze zbadam ;) pozdrawiam i ciesz sie,że trafiłaś na tak wspaniałą osobę, ja tez taką mam:] a johna mi zal, tacy mężczyźni maja najgorzej..
magda----> x
05 lutego 2004, 22:06
w ramach wyjasnienia czytaczy to ona uzalezniona podobno nie jest ale problemy z dragami ma...
Michalinchen
05 lutego 2004, 22:01
komentarz: cieszę się, że nowa znajomość Johna nie stanowi dla Ciebie problemu. Musze przyznać, że jesteś bardzo silnym człowiekiem.. mimo chwilowych kryzysów ;) * *- należy podkreslić, iż powyższa notka nie została zredagowana pod presją ani nie jest wynikiem namowy. konec :P
x
05 lutego 2004, 21:46
co ja mam Ci napisac? Ciesze sie, ze nie boli juz Cie mysli o Johnie, ze oderwalas sie od niego i ze potrafisz byc niezalezna od jego osoby, życ dla siebie i myslec tylko o sobie.. John sie zauroczyl.. przejdzie mu po czasie, bo nie wierze, ze ta fascynacja bedzie trwac wiecznie. Skoro kobieta jest uzalezniona od heroiny, to ciekawe jak ona w ogole wyglada? Moze nie ma juz zebow? Wtedy John sie przestraszy i ucieknie.. Hehe glupi zart :) Mysle jednak, ze Johnowi to przejdzie, tak samo jak Tobie przeszlo zafascynowanie Arkiem.. Carpe diem! :)
minou
05 lutego 2004, 20:33
tak, Ty jesteś teraz najważniejsza...teraz i zawsze...nie zapominaj o tym:)

Dodaj komentarz